Niedoinformowanie oraz ignorancja jest wszędzie powszechna. Są ludzie często po studiach którzy na wszystkie myjki ciśnieniowe mówią że to karcher a na wszystkie mapy internetowe że to mapy google.
OSM kilka lat temu także i dla mnie było wielkim odkryciem gdyż żyłem jak większość w bańce informacyjnej a nawet zachwycałem się googlowymi mapami Dobrze że wtedy nie zostałem lokalnym przewodnikiem bo już byłbym przejęty gdyż z reguły nie porzuca się czegoś w co zainwestowało się kupę własnego czasu.
W Warszawie pojawiły się mapki z “no drone zone”, czyli gdzie nie wolno latać dronami, widziałem taką w metrze i jest naniesiona na OSM Carto, ale bez atrybucji:
Nie jestem pewien, bo na mapce są oba logotypy, więc nie wiadomo kto konkretnie prowadzi tę kampanię - czy to ktoś z UM czy z ULC, choć faktycznie bardziej podejrzewam, że to miasto. Wysłałem im grzecznego i rzeczowego mejla na adres z kontaktu tego serwisu, ciekawe jak zareagują.
Niestety użyteczność OSM jeśli chodzi o punkty użyteczności publicznej odbiega znacznie od Googli tam są opinie klientów mnóstwo zdjęć i prawie zawsze dane kontaktowe oraz godziny otwarcia. Podane w przejrzysty sposób na tacy. Powodem takiego stanu rzeczy jest odgórne założenie że główna strona projektu OSM to nie ma być mapa do przeglądania przyjazna użytkownikowi tylko baza danych dla aplikacji i innych stron które to potrzebne im dane same sobie powyciągają i wyeksponują. Nie wiem czy przeciętny użytkownik Internetu widząc po raz pierwszy mapę OSM domyśli się że na obiekt klika się prawym i wyświetla wszystkie dane o nim.