Przepraszam za zaśmiecanie forum, ale po prostu muszę się pochwalić: właśnie zmapowałem ścieżkę dnem niedużej doliny w górach Tien Szan. Na podstawie własnego śladu GPS. Nie żeby to był jakiś szczególny wyczyn, ale jednak na mapie to jest niemal całkowita biała plama. I muszę wam powiedzieć, że to uczucie odkrywania nieodkrytego jest… no, to po prostu To Jest Coś.
Zwłaszcza że mapowanie zostało przerwane spotkaniem najprawdziwszych, wielce serdecznych kirgizkich dżygitów którzy w owej dolinie paśli owce, a na wieść że nigdy nie siedziałem na koniu poświęcili kolejne pół godziny na nauczenie mnie podstaw.
W Kirgistanie byłem służbowo i miałem tylko jeden dzień wolny, ale cieszę się, że mi się udało na ten jeden dzień uciec od cywilizacji i zrobić coś ciekawego W sumie zrobiłem piechotą 30 kilometrów z czego połowa w dość wymagającym terenie, więcej niestety bym nie dał rady.
PS. Ku mojemu zdumieniu okazało się że bilety lotnicze do Kirgistanu są stosunkowo tanie, a sam Kirgistan jest bajecznie tani. Może więc… jakaś Wiki Ekspedycja mogłaby opuścić granice Polski? Jakby co, to ja się piszę
W cholerę daleko - szacun! Niby wszystko dawno już odkryte i białych plam nie ma, a jednak jest fajne uczucie zdobywania nieznanego.
Doświadczyłem czegoś podobnego, gdy wyprawiłem się przed ostatnim sylwestrem mapować co się da w okolicy miejca pobytu. Pod tym linkiem strumyk, który to wówczas dopiero mapowałem. Tam gdzie ów ciek kończy się na mapie to miejsce, gdzie zdecydowałem, że od mapowania ważniejsze jest jednak wybrnięcie z sytuacji. Otóż za godzinę miało się ściemniać, a ja mozolnie brnąłem przez zwały powalonych jedno na drugie przez wichurę drzew, spod których nie było zupełnie widać szlaku (ani też momentami strumienia). Miejcami zapory były tak wysokie, że po prostu nie dawałem rady - po wielokroć musiałem trochę zawracać, żeby ruszyć dalej. Widok nie podnosił na duchu, kiedy stało się na n-tym “piętrze” powalonych pni, a dookoła tylko inne leżące drzewska.
I to właśnie GPS mi pomagał utrzymać ogólny kurs na południowy wschód w kierunku znanego mi już szlaku wzdłuż Kirowej Wody o którym wiedziałem z wycieczki dzień wcześniej, że jest uprzątnięty i “przejezdny”- bez niego mogłoby być słabo… W małym okienku Garmina szlak zdawał się być tuż tuż - kilometr, potem kilkaset metrów, a zeszło chyba ze 4 godziny. Góry utarły mi nosa.
Mogłaby Jakby koszty były racjonalne do oczekiwanych rezultatów, to czemu nie? W zeszłym roku sponsorowaliśmy ekspedycję po Syberii. Tylko komuś musiałoby się chcieć to zorganizować
Razem ze Stowarzyszeniem? Pamietajcie o festiwalu podrózników Kolosy w Gdansku. Jesli oba Stowarzyszenia poinformuja o czym stakim, to ludzie beda drzwiami i oknami walic i w kolejce stac by sie zakwalifikowac.
poruszyliście temat który jest jednym z podstawowych, dlaczego mapuje. Myślę, że “wypełnianie białych plam” to ogromna zaleta osm No bo niby już nie ma na świecie tych białych plam, ale jak jadę sobie jakąś drogą, i mi się w pustce track rysuje to mnie to bardzo jara. I to w Polsce jak i na końcu świata. Taki argument myślę, że do części osób mógłby trafić.
później jeszcze przez parę miesięcy dodawałem to co się dało w okolicach ze zdjęć binga. Obejrzyjcie sobie ogólnie Peru. Tam OSM wygląda trochę jak rozrzucony makaron. I to mówię o głównych krajowych arteriach nawet. Czasem to z powodu braku podkładów niestety.
A może by zrobić polską akcję abordażową, i napaść na jakiś kraj, i go po prostu trochę podciągnąć?
Grelus,
swietny pomysł.
Myślę,że możnaby wybrać jakieś miejsce na świecie i zrobić ekspedycję jak sugerujesz.
Oczywiście w grę wchodzą:
= Koszty
= Bezpieczeństwo
= Słabe zmapowanie okolicy
= Sens mapowania
Według mnie wspaniałym miejscem jest np. Nepal.
Powody:
=Na miejscu są mapowicze i to ciężko pracujący ale jest ich niewielu.
=Taka akcjaby im pomogła nagłośnić to także w mediach. A na miejscu mogli by ci ludzie bardzo pomóc organizacyjnie.
=Region nie należy do niebezpiecznych
=Bajkowe miejsce
=Znośny klimat
=Atrakcyjne dla turystó z całego świata
=Można wciągnąć w akcję polskich himalaistów więc dodatkowa reklama także w Polsce i łatwiej prawdopodobnie o sponsoring.
Pomysl mi sie podoba. Podciagnijmy troche ten Kirgistan. Podklad z Mapquesta jest calkiem przyzwoity, a poza niezle zmapowana stolica tam w zasadzie nic nie ma. Szczytow nie ma (skad wziac dane szczytów górskich w Tien Szan???), drog nie ma poza glownymi, roboty od diabla i ciut ciut.
Trzeba by sprawdzic, czy radzieckie mapy sztabowe (jedyne dostepne z tego co wiem) sa w domenie publicznej i mozna ich uzywac jako podkladow. Na rosyjskim forum beda wiedziec. Bo jesli tak, to wiekszosc jest w sieci: http://maps.pamir-alay.com/Maps/index.html
Problemem jest cyrylica. Oczywiscie.
A co do organizacji wikiekspedycji: jak to sie robi? W Kirgistanie mam znajome organizacje pozarządowe, które chętnie pomogą wszystko zorganizować. Przy okazji można by ich na miejscu nauczyć praktycznie OSM i wciągnąć, tak żeby po zakończeniu ekspedycji była lokalna społeczność która będzie umiała rozwijać mapę dalej.
Jeśli chodzi o organizację - to przynajmniej jeśli chodzi o Stowarzyszenia Wikimedia to po prostu pisze się prosty wniosek na wiki i jeśli zarząd zaakceptuje to są przyznawane środki.
Fajne jest tez poczucie rzucenia wyzwania lokalnej spolecznosci. W OSM jest na to termin Guerilla Mapping, i bywa to bardzo skuteczne jesli zaczniemy dodawac jakas nowa kategorie danych, albo przykladowo wyrysujemy ulice z GPS / podkladow, bez nazw. Ulice bez nazw kluja w oczy bardziej niz pusta mapa i czesto lokalsi zaczynaja je nazywac.
Nie wiem czy spotkaliscie sie kiedys z okienkiem “There’s no data in this area” w JOSMie. Zobaczylem je dopiero kiedy pojechalem do Brazylii probujac pobrac maks. duzy obszar. Potem okazalo sie ze w wielu miejscach na swiecie jeszcze mozna takie okienko dostac. Udalo mi sie dodac pierwsze ulice i poi w 3.5-milionowym miescie ze swietnym pokryciem Yahoo, a przy innej okazji wyrysowac z Landsat glowne arterie jednej ze stolic na Syberii. Nie chwalac sie mam tez wrazenie ze dodanie w kilku miastach pierwszej sygnalizacji swietlnej na kilku skrzyzowaniach, czy kilku przystankow na krzyz, spowodowalo czasem lawinowy przyrost tych tagow w kolejnych miesiacach.
Jutro się nie uda, czeka mnie jeszcze naniesienie paru bocznych dróg w Jakucku których ślady właśnie zebrałem
Myślę, że efektywnie będzie się można zabrać za robotę organizacyjną we wrześniu żeby na przyszły rok to się udało. Do końca wakacji się zdeklaruję czy faktycznie chcę być spiritus movens tego przedsięwzięcia.