Oczywiscie, że można pozostać przy “hydrantach” ale rozłożyć je równomiernie czyli w rejony słabo zmapowane aby lokalni nowi maperzy mieli wzory tagowania do skopiowania i przejęcia pałeczki. Niestety dane w rodzaju “hydranty” nie nadają się do mapowania z orto lub spisów.
Mam na myśli zrównoważony rozwój OSM, bo z jednej strony Niemcy mają 3 GB a ja nie mam dla nich “szacunku” za to, że przy wielkich metropoliach wioski są nietknięte tak jakby zrobili import miast.
Jestem za akcjami wspólnego mapowania choć one mogą rodzić konflikty i często gro maperów się z tego wyłącza.
Dlatego chciałbym coś na wzór mrówek, mieć tabelę gdzie nie wymagałoby wiele pracy aby podbić najgorsze gminy w stronę średniej.Jak robić mapowanie jakiegoś powiatu to wydaje się, że lepsza byłaby ocena statystyczna niż wizualna, bo dlaczego najgorszy powiat ma być zaraz najlepszym?
Dzięki temu siły będą optymalnie wykorzystane, bo przy dużej gęstości danych mapuje się pierdoły typu latarnie, ławki, przesuwa się nody o metr itd.
Chciałbym wrócić do głównej idei OSM czyli mapowania zgrubnego, które wyzwala chęć dokończenia mapy przez nowych poprzez dodawanie danych drugiego sortu (chodniczki mogą poczekać na nowych maperów a ważniejsze są strumienie i mostki).
Mam tu na myśli dane, które traktuję jako pierwszy sort czyli te, które pozwalają aby wybrać optymalną drogę i aby pokazać atrakcje regionu.Takich danych jest niewiele i powinny być rozłożone równomiernie i zmapowane być w pierwszej kolejności.
Np. wizualizacja mrówek pilnuje aby nie było miejsc gdzie brakuje dróg i to tych najistotniejszych czyli biegnących w stronę siedzib ludzkich. Przykładowa statystyka ile jest kościołów na liczbę wsi może podpowiedzieć gdzie tak ważnych obiektów brakuje. Podobnie można porównać liczbę obrysów wsi z liczbą nazw miejscowości.
Ponieważ będziemy mieli problemy z nowymi wizualizacjami może wystarczą wyciągi z overpassa (statystyki). Chciałbym też uniknąć pewnego marazmu na który składa się kilka elementów w tym między innymi ten, że aktywny maper uważa, że jego region zmapowany jest tak dokładnie, że można zwolnić.
Powoduje to ten efekt, że od doświadczonego mapera nie ma się jak uczyć, bo na jego teren nikt nowy nie wchodzi, a nowy maper nie ma dobrych wzorców w rejonie białych plam.
Mówiąc w uproszczeniu mapa jest tak zakolorowana, że trudno oczyma ocenić jaka jest gęstość danych w rożnych regionach co prowadzi do nieefektywnego wykorzystania naszych sił i jak pisałem np. 120 krotnego przesuwania jednego obiektu o znikomym znaczeniu dla nawigacji.
Wojewódzkie spisy zabytków mają podaną ich liczbę.
Może wskaźnik ile zmapowano zabytków w danym województwie w stosunku do spisu, podpowie gdzie jest potrzeba pomoc.
Jeśli byłoby zrozumienie problemu to mogę zrobić najprostsze porównanie tzn. ilość danych z każdego w województwa w stosunku do ilości mieszkanców lub powierzchni.
Mam sporo danych z wielu miesięcy, które przedstawiają dynamikę wzrostu danych w województwach. Byłby z tego ciekawy wykres w Excelu. Moglibyśmy na bieżąco obserwować jak pociągamy do średniej najgorsze województwa i wydaje mi się, że ta metoda zoptymalizowałaby wykorzystanie naszych sił, że nie wspomnę o efekcie, że koncentrując siły i mając bieżące wyniki byłoby to i mobilizujące i pokazujące efekty współdziałania.
Podciąganie do średniej jest uczciwsze i może zmobilizować więcej osób niż wezwania typu “zmapujcie moje miasto”.Sądzę, że 10-15 osób może w mniej niż tydzień przesunąć województwo z ostatniej pozycji na przedostatnią a w niecały miesiąc do średniej. Czyli w około 6 miesięcy połowa województw wyrównała by do średniej.Gdyby przyjąć niższy próg aby najsłabszych podciągnąć tylko w 50% do średniej to zajęłoby nam to 2-3 miesiące.
Jednak liczę, że widoczny licznik (wspinający się wykres aktualizowany codziennie) przyciągnąłby więcej osób i dałoby się to zrobić jeszcze szybciej.Nie wiem tylko czy arkusz googla pozwala upublicznić wykres liniowy