"Zaorane" drogi/szlaki

Cześć.
Zaczął się sezon, więc ruszyłem troszkę w teren, aby sprawdzić przebieg tras rowerowych w mojej okolicy. I niestety, ale jak dotąd w dwóch przypadkach na oficjalnie oznaczonych szlakach jak i poprawnie naniesionych relacjach w OSM okazało się na miejscu, że “chłop” zaorał drogę i jest mały problem - bo trzeba dany odcinek przemierzać po polach…
Chciałbym się zapytać czy to jest zgodne z prawem - ewentualnie czy można\warto to zgłosić do “administratora” danego szlaku?
Pozdrawiam.

Część to samowola, część to pokazywanie gdzie leży granica własności danego człowieka. W górach można się w wielu miejscach natknąć na szlaki, które są nagle przecięte siatką choć widać, że znaki mają max. 1 rok, góra 2 lata. Podobnie zgodnie z prawem wodnym brzegi wszystkich nieprywatnych jezior muszą umożliwiać przybicie do brzegu i wstęp na 1,5 metra w głąb, a jednak w wielu miejscach nie jest to możliwe. Widziałem szlak w górach, gdzie pierwotna ścieżka przez stok została zagrodzona płotem, drugie znakowanie szło nad potokiem, ale i tam też właściciel nie godził się na przejście, pozostało obejście dookoła jego wielkiej posiadłości. W rzeczywistości gdybyśmy się uparli to mogliśmy przejść brzegiem strumienia - bo jego też dotyczy prawo wodne.

Chyba czas się przyzwyczaić, że to nie kraje Skandynawii, Wielka Brytania i inne tereny, gdzie daje się wszędzie przejść lub przejechać rowerem.

Bardzo smutne.
Pewnie to trochę walka z wiatrakami, jednak szedł bym drogą prawną, więc zgłaszał taką samowolę odpowiednim organom. Jeśli nie poskutkuje, organom nadrzędnym. Jako Polaka mieszkającego od lat za granicą strasznie mnie boli brak poszanowania prawa w Polsce. Przede wszystkim przez same urzędy. A jeszcze bardziej milcząca rezygnacja społeczeństwa na samowolkę jednostek… Zorganizowane ruchy oddolne mogą to zmieniać. W sumie co szkodzi wysłać takiemu człowiekowi pismo z ostrzeżeniem od OSM Polska?

Jeśli wiesz Micra, jaka podstawa prawna to reguluje (pewnie jakiś dziennik ustaw?) to warto by to było w takim piśmie umieścić. Drogi Zarządzie, co sądzicie?

No i Gregorisan: dzięki za podjęcie tematu, to ważne.

Pozdrowienia,
Marek

Szlaki turystyczne mogą przebiegać po różnych drogach, często też pewno prywatnych. Wynika to z tego, że są znakowane przez okręgowe działy PTTK i nie ma zdaje się żadnych regulacji prawnych właśnie…
A taka droga “przez pole” to często może być rodzaj serwisówki czy dojazdu do posesji.
Druga sprawa, jaki rodzaj szlaku to jest? Być może tylko pieszy?

Raczej uderzyłbym po prostu do administratora szlaku i dał znać.

Rozmawiałem z PTTK - jeżeli to są prywatne tereny - mają prawo to przejście zamknąć - w końcu lasy też czyjeś są. Mnie bardziej martwi podejście właścicieli - z dala od cywilizacji trudno trafić na bydło niszczące czyjąś własność, a jednak przejść nie można. Kiedyś np. Beskid Niski stał otworem, można było chodzić w każdym kierunku i nikt niczego nie grodził do czasu, gdy pojawili się bogaci ludzie, którzy kupili górę/jakąś jej część i zamknęli prowizorycznym sznurkiem (nie mylić z elektrycznym pastuchem).

Część szlaków PTTK przebiega po ścieżkach, którymi chodzili ludzie, chodziła zwierzyna, ale niestety właściciele zaczęli to grodzić.

Co do podstawy prawnej - trzeba poszukać w Prawie Wodnym, ale jest zgodnie z poniższymi linkami par 27 p 1:
http://forumprawne.org/prawo-nieruchomosci-lokalowe-budowlane/137627-kapiel-w-jeziorze-prawo-wodne.html
http://expresskaszubski.pl/gospodarka/2011/06/bezprawie-nad-kaszubskimi-jeziorami

Prawo Wodne jest powszechnie łamane i wszyscy o tym wiedzą - drugi link to potwierdza. Na Mazurach na jachcie już dawno nie byłem, ale od dawna jest to problem. Z drugiej strony przybicie wielu jachtów i lądowanie żeglujących jachtami kończyło się pozostawieniem śmieci i…

http://www.openstreetmap.org/?lat=50.06049&lon=18.28852&zoom=17&layers=C
http://www.openstreetmap.org/?lat=50.17039&lon=18.14841&zoom=17&layers=C

Były to “gruntówki” - w naszej nomenklaturze: tracki

Jeszcze w zeszłym roku wszystko było w porządku, ale teraz “świeżo zaorany” jest teren i można jedynie jakoś “przejść” przez pole. Spróbuje to zgłosić - jedną z tras zawiaduje gmina Kornowac.

Wiele dróg przez pola to prywatne drogi, na prywatnym terenie pozostawione jako serwis - traktorem też trzeba jakoś w to pole wjechać bez szkody dla uprawy. To że znikają w jednym miejscu a pojawiają się w innym to tylko kwestia ich właściciela, typu uprawy itd. Nie wchodziłbym z oficjalną drogą bo można po prostu narobić więcej szkody niż pożytku.
Poprowadzenie taką drogą szlaku pieszego czy rowerowego moim zdaniem jest większą samowolą niż jej zaoranie - wg mnie powinno się mieć zgodę właściciela na takie dodatkowe zagospodarowanie terenu - pewnie z pożytkiem w 2 stronę, typu telefon czy inne info po zaoraniu że trzeba szlak ‘przestawić’. Znam temat z organizacji rajdów terenowych 4x4 gdzie dojazdy między OS-ami prowadziliśmy tego typu drogami i trzeba się było ułożyć ($$$) z właścicielem.
Oczywiście pomijam linie brzegowe które są tu wymienione, bo to ewidentna samowola i również to widać, że traktor jedzie dosłownie po linii brzegowej lub stawia się płot bez pozostawienia ścieżki. Szczególnie dobrze to widać np na jakiś spływach kajakowych, głównie na małych rzeczkach.

http://umapa.pl/Rd4mx - przykład z mojego podwórka - szlak zielony wiodący przez pole golfowe w Wierzchowiskach (na UMP nie wyrenderowane jest to pole). Szlak tędy prowadzony jest “od zawsze” - teraz w związku z S17 trzeba go będzie przełożyć nowym przejazdem, ale samo PTTK znakując szlak i sugerując przejście brzegiem strumczyka, bo to nawet nie jest rzeka, zakładało dostępność brzegu cieku wodnego. Pole golfowe ogrodzone jest od zawsze - kiedyś był tam tylko hotel, ale ogrodzenie też było.

Widząc na mapie przebieg szlaku wiadomo, którędy należy przejść/przejechać by podążyć dalej, ale czasami dziwne jest to znakowanie.

Warto popatrzeć w Geoportalu na kataster, czy droga jest wydzieloną działką czy częścią pola. Jeśli jest wydzielona czyli formalnie jest drogą to można coś spróbować powalczyć.
Znajomi wytyczali niedawno ścieżkę dydaktyczną i musieli dogadać się z właścicielami gruntów prywatnych i uzyskać od nich zgodę mimo jak najbardziej istniejącej w terenie drogi polnej.

Ciekawe. W UK funkcjonuje tzw. prawo ścieżki publicznej (public rights of way), które głosi, że jak ścieżka jest tradycyjnie wyznaczona i idzie przez teren prywatny, to właściciel nie ma prawa jej zablokować, a jeśli stawia na ścieżce ograniczenia - np. ogradza teren to ma obowiązek zapewnić przejście dla ludzi za pomocą furtek lub taki specjalnych przejść (takie schodki). To samo dotyczy też budowania autostrad i linii kolejowych. Jak te blokują tradycyjne szlaki komunikacyjne to inwestor musi zapewnić przeprawę. W UK pilnuje tego National Trust, taki trochę jakby brytyjski odpowiednik PTTK, ale działający wg innej filozofii oraz Institute of Public Rights of Way. Przydałoby się u nas coś takiego…

Jeśli nie jesteś pewny że to jest droga to możesz to sprawdzić na www.geoportal.gov.pl lub na www.geoportal2.pl tylko przy tym drugim portalu nie ma wszystkich powiatów i ewentualnie wtedy zgłosić.