Skasowano moją pracę

Widzę, że wczoraj zaczął dodawać nieistniejące, bo rozebrane, linie wąskotorowe wraz z nieistniejącymi stacjami.

Kwestia czasu. Na początku jest “hurra! nie twórzmy ograniczeń! jesteśmy open!” (btw. filozofia znana skądinąd i określana lewacką), a potem, w miarę jak projekt rośnie i rośnie liczba świadomych i nieświadomych aktów psucia, pojawia się coraz większa potrzeba ograniczenia swobody (tak było w przypadku Wikipedii). Szkoda tylko, że zanim to nastąpi, wielu pracowitych/pożytecznych maperów “da sobie spokój”, właśnie z powodu notorycznego psucia czegoś przez początkujących. Myślę, że paru osób już nie ma wśród nas, właśnie z tego powodu.

Zbyszek, to zabrzmiało jakoś tak gorzko i dramatycznie, ale ja to czuję zupełnie inaczej. To dla mnie fazy rozwoju udanego projektu: najpierw jest twórczy ferment i więcej zamieszania niż efektów i jeśli to się nie zmienia, to tylko jeśli projekt ma mały potencjał rozwoju (i pozostanie niszowy) albo w ogóle kiepsko sobie radzi (i padnie).

OSM ma wielki potencjał i całkiem dobrze sobie radzi na dziś, więc zmiany są naturalne: jedni odchodzą, inni przychodzą i to jest kwestia temperamentu i umiejętności. Ja po przygodzie z Wikipedią widzę, że mam potrzebę eksplorowania rzeczy nowych, zanim wejdą do mainstreamu, a potem już mnie tak nie wciąga i znajduję sobie coś innego, obiecującego, co się dopiero tworzy i rozwija (np. OSM). Ale cieszę się, bo mam swój wkład w to, że ten dojrzały projekt naprawdę stał się popularny i ważny.

[EDIT:] Chcę powiedzieć, że jak się wprowadzi ograniczenia, to z kolei odejdą ci, którym się to nie spodoba, że projekt nie jest już taki swobodny i trzeba się zmagać z nowicjuszami.

Całkowity brak ograniczeń jest demoralizujący. Kilka razy w roku trafiają się maperzy, którzy robią co chcą i na nic nie zwracają uwagi. Jest zadziwiające, że są oni w stanie w ten sposób długo działać w projekcie społecznościowym, i to opartym na wspólnym ustalaniu reguł i stosowaniu się do nich. Pasują tu jak pieść do nosa.
Wprowadzenie ograniczeń powinno być możliwe właśnie w takich przypadkach, i to nie w celu ich wyrzucenia, ale ograniczenia zakresu dzialaności do mieszczącego się w ramach osm.

No cóż, masz prawo do swojego zdania. Być może nie bawisz się w monitorowanie zmian w OSM@PL w takim stopniu jak ja i nie widzisz, ile błędnych edycji wchodzi do OSM.
I ciągnąc dalej mój “gorzki i dramatyczny” wywód - jedną z rzeczy, które powodują niechęć użycia OSM w poważniejszych rzeczach jest właśnie brak moderacji zmian. I wiem co mówię, bo będąc swego czasu w zarządzie i próbując kogoś zachęcić do przejścia na OSM, spotykałem się właśnie z podejściem “nie, nie zrobimy tego, bo w OSM każdy może przyjść i popsuć; nie możemy sobie pozwolić na takie ryzyko”. I nie pomagał argument “ale my wandalizmy szybciutko wyłapujemy i cofamy”. I nie dziwię się, bo tak naprawdę popsute dane potrafią leżeć po kilka miesięcy lub lat, zanim ktoś to zauważy.

Powtórzę swój wcześniejszy postulat: w każdym kraju z rozwiniętą społecznością dać kilku odpowiedzialnym osobom możliwość wystawiania zerodniowych banów (tj. aktywnych do przeczytania wiadomości).

Nie tylko. Niestety masowe importy zaawansowanych użytkowników spoza danego miasta, adresów z e-mapa.net, mimo niewątpliwie przynoszących wiele dobrego przyczynia się także do przywracania błędnych adresacji kiedyś już poprawionych przez miejscowych OSMowiczów. To też zniechęca. E-mapa.net nie jest nieomylna i zawiera sporo błędów w adresach :slight_smile:

Jeśli są błędy w hel.e-mapa.net, to trzeba je tam zgłosić (przycisk: “zgłoś problem”). Ja zgłaszam na bieżąco zauważane błędy i są one poprawiane przez ekipę Geo-Systemu praktycznie od ręki. Jako, że pijesz do mojej ostatniej aktualizacji adresów w tej gminie, masz właśnie okazję to zrobić, dzięki czemu nie będzie takich problemów w przyszłości.

A jest taki mechanizm gdzieś? Zgłaszałeś to gdzieś?

Czasem warto nawet tylko zapuścić temat. Ja się niedawno zapytałem tylko o możliwość zgłaszania spamu na blogu OSM i okazało się, że nawet jest odpowiedni kod, tylko utknął z powodu niedogadania. Czeka teraz na przejrzenie i mam nadzieję, że to się w końcu uda:

https://github.com/openstreetmap/openstreetmap-website/issues/841#issuecomment-239623421

Odnośnie dostępu do zmian jestem zdania, że dopóki jest więcej osób wnoszące pozytywne zmiany od tych negatywnych to generalnie z dostępem do bazy nie ma co zmieniać i każdy zarejestrowany powinien mieć możliwość dodania swoich zmian.

Ponieważ jednak od początkujących z reguły oczekujemy by dodali coś od siebie a nie poprawiali pracę innych gdzie bardziej prawdopodobne jest, że ich zmiany korzyści nie przyniosą warto by rozważyć mechanizm gdzie jeśli użytkownik modyfikuje lub usuwa szereg punktów to by taka zmiana wisiała do momentu akceptacji przez osobę, której największa ilość danych ulega usunięciu/zmianie. Oczywiście by uniknąć sytuacji, że dany użytkownik już nie mapuje to po na przykład tygodniu ten sam changeset idzie do akceptacji admina. Jeśli i on przez tydzień nie odrzuci wówczas praca jest dodana do bazy. Powiedzmy limit 100 zaakceptowanych edycji dla użytkownika znosi konieczność akceptowania edycji. W ramach tego by dodawali nowe dane wówczas nowo changesety tylko z nowo wyrysowanymi obiektami sprawdzane by nie były i akceptowane jak dotychczas. Oczywiście to ma sens jedynie wtedy jak akceptujący będzie widział przebiegi dotychczasowe i te po zmianie

Obawiam się, że przetrzymywanie changesetów powodowałoby masę konfliktów. Co. jeśli w czasie karencji pojawią się następne edycje?

Zerodniowe bany to dobry pomysł, bo zdarzają się użytkownicy “niereagujący” - wysyłasz do takiego 20 wiadomości, a on dalej psuje… I tu schematy są dwa - albo taki user ignoruje innych (rzadko, ale się zdarzają tacy, np. rosomak, OpenStreetMap-WP), albo “oj, przepraszam, rzadko zaglądam na pocztę” (częstszy przypadek).

Mechanizm jako taki jest i używa się go, tyle że jak ktoś ma to, to i chyba wszystkie inne uprawnienia. Tak mi się wydaje.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz trafiłem na taki konflikt. Pewnie z rok w tył. Zgadzam się jednak, że taka sytuacja mogła by spowodować zwiększenie tego problemu ale i temu można zapobiec poprzez rezerwację edytowanego obszaru jak podczas HOT czy Miejskiego Sprintu

Mechanizm jako taki jest i używa się go, tyle że jak ktoś ma to, to i chyba wszystkie inne uprawnienia. Tak mi się wydaje.

Nie zrozumiałem cię, możesz to rozwinąć?

Generalnie chciałem zauważyć, że dyskusja jest bardzo sensowna (dzięki Zbyszek za uwagę o niewdzięcznej pracy na zapleczu - o niej też trzeba czasem mówić, bo inaczej skąd mamy wiedzieć?), ale jeśli nie wyjdziecie z nią od razu z polskiego grajdołka, to nic z niej nie wyniknie, bo nie mamy “sprawozdawców” w społeczności międzynarodowej, którzy zajmowaliby się prezentowaniem takich pomysłów w imieniu tych, którzy nie chcą albo nie umieją pisać po angielsku.

Moim zdaniem szkoda by było - lista Talk to chyba najlepsze miejsce żeby zacząć rozmowę o takich zabezpieczeniach systemowych.

W praktyce i chyba w kodzie po prostu nie ma rozróżnienia uprawnień, jak ktoś może dawać zerodniowe bany, to i zwykłe też.

Wiele społeczności jest małych i trzeba będzie dobrze rozważyć komu dawać takie uprawnienia i jak z ich użytku rozliczać. Muszą to być osoby bezstronne. Na pewno na plus będzie fakt zniesienia bariery językowej, co może pomóc dotrzeć do opornych maperów.

Oj tam, oj tam. Z okazji nie skorzystam. Pozostawię to następnym mapowiczom do poprawy. Mam ciekawsze zajęcia niż ponowne wyręczanie pracowników gminy odpowiedzialnych za aktualizację zmian w e-mapie z jednoczesnym korygowaniem kogoś kto lekką ręką przywrócił trochę błędnych adresów lekceważąc wiedzę lokalną - bez wspomnienia o próbie naprawienia własnego błędu :slight_smile: Niemniej uważam, iż takie importy niewątpliwie są pożyteczne i mogą się sprawdzać w nowo zagospodarowywanych obszarach.

Czy było tam gdzieś (w tych rzekomo poprawionych adresach) dodane source:addr=survey lub coś w tym stylu? Bo ja, niestety, nie zauważyłem. Staram się nie ruszać tak oznaczonych adresów (chociaż i tak często okazują się błędne, bo np. właścicielowi tabliczki na ścianie nie chciało się zmienić).
Sorry, ale jakoś te aktualizacje trzeba robić. To, że dwa lata temu ktoś tam zrobił import, nie oznacza, że do końca świata nie będzie robiony re-import. A krytykować zawsze łatwo… Jeśli Ci bardzo wadzi, mogę zrewertować, bo ostatecznie zwisa mi, czy na tym nadmorskim zadupiu będą aktualne adresy. Bardzo małe są szanse, że moja noga tam stanie.
No i gratuluję podejścia “niech ktoś”.

I wszystko w temacie. O “rzekomości poprawionych adresach” wypowiadać się nie będę jeśli taki światowy, wielkomiejski chłopak i propagator OSM pisze “…zwisa mi, czy na tym nadmorskim zadupiu będą aktualne adresy. Bardzo małe są szanse, że moja noga tam stanie.” Jeśli nie stanie to się nie przekonasz na ile błędnych adresów zmieniłeś, a po zwróceniu uwagi (chociaż początkowo nie miałem pojęcia, że to Twoje importy) nastroszyłeś się jak kogut na płocie o poranku. Nie, obecne dane wcale nie wadzą. Rewert jest mi obecnie całkowicie obojętny. Z mojej strony to tyle w krótkiej, ale jakże pouczającej (mnie) wymianie zdań. :slight_smile:

Nie róbcie takich wycieczek osobistych. Na forum jest miejsce na totalne merytoryczne spory, ale nie na obrażanie.